Historia
Rys historyczny Szkoły Podstawowej nr 173 w Łodzi
Budynek dla SP 173 zaczęto budować w 1958 roku. Zaprojektowano go, jako dobudowę na tyłach budynku III LO, z którym utworzył kwadrat z dziedzińcem pośrodku. Postanowiono także w północnym skrzydle nowego gmachu umieścić krytą pływalnię. Był to pierwszy szkolny basen w Łodzi, a drugi kryty w Łodzi.
Oficjalne otwarcie naszej szkoły nastąpiło 1 września 1962 r.
W 1963 został oddany do użytku wspomniany już wcześniej basen. Przy nim powstał Międzyszkolny Klub Sportowy „Trójka”, który z czasem stał się potentatem pływackim nie tylko w Łodzi, ale i w skali kraju. Założycielem, organizatorem, a także pierwszym współtwórcą sukcesów pływaków „MKS Trójka” był zmarły w 2010 r. Bogdan Kruszyna-Kotulski.
W 1964r. utworzona została pierwsza klasa „pływacka”, która szybko stała się „kuźnią” łódzkich i ogólnopolskich kadr pływackich. Już w 1970 r. SP 173 uzyskała miano najbardziej usportowionej szkoły podstawowej.
Patrona 1. Dywizję Kościuszkowską – szkoła otrzymała w roku 1967r.Nadanie imienia zostało połączone z wręczeniem sztandaru.
W 2012roku w roku Jubileuszu 50-lecia placówki szkoła otrzymała nowy sztandar ufundowany przez rodziców jej uczniów.
Istotniejsze zmiany w architekturze budynku naszej szkoły dokonały się w latach 1988 – 1989. Przede wszystkim powstało nowe wejście do „173-ej” oraz zabudowany został taras nad pływalnią od strony parku, gdzie znalazła pomieszczenie biblioteka i sale komputerowe. Kilka lat później, w latach 2001/2002, zmodernizowano pływalnię.
Od roku 2006 stopniowo dokonywano gruntownego remontu wszystkich pozostałych pomieszczeń szkoły, które przez ponad pół wieku mocno się już „wysłużyły”. Między innymi zostało gruntownie przebudowane boisko szkolne. W miejsce dawnego powstało nowoczesne wielofunkcyjne boisko wyposażone w doskonałą tartanową nawierzchnię. Wyremontowano salę gimnastyczną, bibliotekę, świetlicę szkolną, siłownię, sale lekcyjne i korytarze szkolne.
Uporządkowano także najbliższe otoczenie szkoły wykładając kostką podłoże, ogradzając teren szkoły i obsadzając go roślinami. Doposażono szkołę w nowoczesne pomoce dydaktyczne i sprzęty.
SP 173 przez 52 lata nosiła imię 1.Dywizji Kościuszkowskiej. Niestety z powodu dekomunizacji nazw instytucji, placówek oświatowych, itp. 22 marca 2019 r. decyzją Wojewody Łódzkiego pozbawiono placówkę Jej dotychczasowego Patrona. Od tego dnia nazwa szkoły brzmi Szkoła Podstawowa Nr 173 w Łodzi. Cała społeczność podpisała się pod wnioskiem do Rady Miejskiej o ponowne nadanie szkole imienia w zmienionym brzmieniu, tzn. Żołnierzy Dywizji Kościuszkowskiej. W zasadzie Patron ten sam, co przez 52 lata, ale nazwa w formie przyjętej przez IPN. 5 czerwca 2019 r. Rada Miejska w Łodzi przychyliła się do naszej prośby. Od 1 września 2019 r. SP nr 173 znowu ma imię - Żołnierzy Dywizji Kościuszkowskiej. Tradycja placówki związana z Patronem została podtrzymana. Nowy sztandar szkoły wyhaftowały siostry Karmelitanki Bose z Częstochowy. 4 marca 2020r. sztandar został poświęcony podczas mszy św. na Jasnej Górze w Częstochowie. W uroczystości wzięli udział przedstawiciele całej społeczności szkolnej oraz członkowie ZWZŻWP.
SP 173 jest znana i ceniona w środowisku ze względu na jej położenie, wyposażenie, dbałość o edukację i bezpieczeństwo uczniów, sukcesy w sporcie i w wielu dziedzinach nauki oraz bardzo dobrą atmosferę. Zdobyła wiele certyfikatów (m.in. Szkoły Promującej Zdrowie, Placówki Przyjaznej Środowisku, Szkoły Dbającej o Czytelnictwo, Szkoły Promującej Honorowe Oddawanie Krwi, Szkoły Przyjaznej Łodzi, Szkoły z Klasą) i wielokrotnie została odznaczona znaczącymi medalami (m.in. Medalem XXX-lecia Związku Żołnierzy Wojska Polskiego, Złotym Medalem Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej, Złotym Krzyżem). Zdobyła także tytuł Championa Sportu.
Z dumą stwierdzamy, że prawie sześćdziesięcioletnie działania przynoszą oczekiwany skutek i uwieńczone zostały wieloma sukcesami. Uczniowie uzyskują wysokie wyniki w wielu dziedzinach nauki i dyscyplinach sportu na szczeblu miejskim, wojewódzkim, centralnym, międzynarodowym. Oczywiście wyróżniamy się odnosząc znaczące sukcesy w pływaniu. Nasi absolwenci są cenieni i szanowani, a ich ambitne dokonania stały się źródłem satysfakcji wielu pedagogów.
Ponad pół wieku temu udało się zapoczątkować proces zmian, który nadal trwa i który będzie się toczył tak długo, jak długo szkoła będzie się musiała dostosowywać do zmieniającego się otoczenia i środowiska społecznego, w którym przychodzi jej funkcjonować.
Historia to nie tylko wczoraj, dzieje się także dziś i toczyć się będzie jutro dla następnych pokoleń.
Dyrektorzy NASZEJ SZKOŁY, którzy pracowali i pracują na jej pozycję w Łodzi:
Irena Siewierska (1962–1972),
Jolanta Waprzko (1972–1987),
Jadwiga Biernacka (1987–1991),
Katarzyna Turska–Sikorska (1991–2006),
Bożena Biniek (od 2006).
SzkołaPodstawowa nr 173 – wspomnienia mniej lub bardziej „polityczne”.
Zacznę od kilku truizmów: że to najszczęśliwsze lata mojego życia, że koledzy i koleżanki, z którymi spotykam się po dzień dzisiejszy, no i oczywiście wspaniali nauczyciele z Jolantą Waprzko na czele, która była naszą wychowawczynią przez całe osiem lat pobierania nauk w tej Szkole. Chyba razem rozpoczynaliśmy nasze szkolne kariery życiowe. My, jako uczniowie, a Pani Profesor, jako młoda, tuż po szkole, nauczycielka.
Tak dla historycznego przypomnienia (w końcu jestem zawodowym historykiem): naukę rozpocząłem w III Szkole Podstawowej i Liceum Ogólnokształcącym TPD im. T. Kościuszki w roku szk. 1959/1960. Dla młodych uczniów obecnej szkoły i innych: TPD to skrót od nazwy organizacji pn. „Towarzystwo Przyjaciół Dzieci”, które z przyczyn politycznych zostało po wojnie zmuszone do firmowania systemu świeckich szkół, tworzonych pod auspicjami ówczesnej „kierowniczej siły narodu polskiego”, czyli Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR), określanej dziś jako „komunistyczna”. Może i wtenczas była komunistyczna, ale z czasem tego komunizmu było w niej tyle, co przysłowiowy kot napłakał.
Budynek, w którym mieści się obecna Szkoła 173, był jeszcze w budowie, więc naukę przez bodaj dwa lata, na dwie zmiany(!), pobieraliśmy w klasach obecnego III LO. Do dziś pamiętam: w klasie na I piętrze, na lewo od schodów. Nasza klasa była oznaczona literą „a”. Po drugiej stronie „wbijano” do głów klasie „b” i tylko te dwie klasy były w naszym roczniku w tej szkole.
Nota bene, wraz z tym nowym budynkiem powstawała pływalnia, pierwsza po wojnie kryta pływalnia budowana w Łodzi i druga po przedwojennej w „Imce”, czyli Pałacu Młodzieży im. J. Tuwima, przy ul. St. Moniuszki. Był to w ogóle jeden z najnowocześniejszych podówczas budynków szkolnych w Łodzi. Obok basenu, na którym w latach późniejszych mieliśmy obowiązkowe zajęcia, szkoła otrzymała w drugim skrzydle, naprzeciw basenu, piękną, dużą salę gimnastyczną. Tak na marginesie: na obecne piękne wewnętrzne patio obu szkół musieliśmy poczekać kilka lat. Boisko zewnętrzne, które było pierwotnie zaniedbanym placem powstało bodajże w rok, dwa po patio, czyli gdzieś około mojej 6 klasy. Przypomnę jeszcze dla porządku, że przynajmniej do końca lat 60-tych XX w., wchodziło się do „173-ej” wejściem Liceum, od ul. H. Sienkiewicza.
Nie pomnę dziś nazwiska tego nauczyciela - uczył nas rysunku w I i II klasie, ale pomnę bajki, które cudownie nam opowiadał. W klasie było w tych godzinach cicho jak makiem zasiał. Na koniec prezentował dużą planszę z rysunkami do tej bajki, którą pilnie oglądaliśmy przez całą przerwę, odnajdując na niej bohaterów i sytuacje z dopiero co usłyszanej bajki. Potem, na następnej lekcji, rysowaliśmy te bajki. Być może to za jego przyczyną chwyciłem bakcyla czytania. Uwielbiały go wszystkie pierwszaki!
Ciekawym jest, że fakt, iż szkoła była programowo „świecka” nie miał najmniejszego wpływu na nasze życie klasowe i osobiste. Nie mogę się oprzeć tej „politycznej” konstatacji, w tym jubileuszowym wydawnictwie, ale obserwując naszą aktualną polską rzeczywistość coraz wyraźniej uświadamiam sobie wagę tego faktu. Nie wiem, czy było to efektem wypracowanej koncepcji postępowania kierownictwa szkoły, czy też tak jakoś wyszło, ale w czasach, kiedy ja pobierałem nauki, panowała w niej atmosfera i praktyka pełnego pluralizmu światopoglądowego. Oczywiście mniej lub bardziej świadomie „odwalaliśmy” obowiązkowe „oficjałki”, ale z drugiej strony inne światopoglądy były dla nas naturalne i oczywiste, że ich najzwyczajniej nie zauważaliśmy. Nikt nie krył się z tym. że chodzi do kościoła i na lekcje religii, a było tych osób co najmniej 75% stanu osobowego, który zazwyczaj kształtował się na poziomie 40 osób i to rodziców, od których mniej lub bardziej oficjalnie wymagano deklaracji świeckości z racji bycia członkami PZPR. Niejednokrotnie na lekcjach, szczególnie w młodszych klasach, koleżanki chwaliły się swoimi pięknie prowadzonymi zeszytami do religii, pożyczały je sobie do uzupełnienia, a koledzy wręcz ściągali zadane tematy i to niejednokrotnie na lekcjach wymagających mniejszej uwagi, np. na śpiewie, bo nie chciało im się brać ich do domów. Oczywiście I komunie, a szczególnie prezenty, były, jak dziś, przedmiotem wspomnień i westchnień zazdrości.
Temu światopoglądowemu pluralizmowi i swobodzie patronowały, fakt, że z nakazu, portrety „przywódców” wiszące po obu stronach godła państwowego (oczywiście bez korony!), czyli w naszym okresie nauki Władysława Gomułki i Józefa Cyrankiewicza (młodsi wiekiem, jak nie wiecie kto to, zerknijcie do Wiki!), wiszące w każdej klasie.
Inną kwestią, niestety też „polityczną”, bo co dziś nie jest „polityką”, którą dziś z niejakim rozrzewnieniem wspominam, ale i dostrzegam duże pozytywy, to fakt, że całe osiem lat podstawowej nauki spędziliśmy w jednej szkole i w nieomal jednym gronie i - co nie mniej ważne - z jedną wychowawczynią, która znała nas dogłębnie, jak przysłowiowe „złe szelągi”. Przekładało się to oczywiście na niewątpliwe pozytywne efekty wychowawcze, szczególnie w okresie dojrzewania. A do dzisiaj procentuje silnymi szkolnymi przyjaźniami, już chyba do przysłowiowej „grobowej deski”...
Aha, naszą „podstawówkę” kończyliśmy w dwóch terminach, bo „załapaliśmy” się na przełomową – o tempora o mores!; – reformę oświaty, polegającej na wydłużeniu nauki o jeden rok. Tak więc jedni rozpoczęli „średnie” nauki po siódmej, a inni, w tym ja, po ósmej klasie, w roku 1968. Potem trafiłem do ówczesnego Technikum Handlowego na Księżym Młynie (późniejsze Liceum Ekonomiczne nr 2), ale do klasy „księgarskiej”, dalej w starym cyklu, czyli na pięć lat. Po ukończeniu tej szkoły zdałem za pierwszym razem na historię na Uniwersytecie Łódzkim, którą studiowałem dalej w „starym” cyklu, czyli pięć lat. Aktualnie, od lat i chyba już do nie tak odległej emerytury, pracuję w Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi jako jeden z jego kustoszy.
Wojciech Źródlak – absolwent 1959 - 1967